Kłusownictwo to temat wciąż aktualny (wideo)
Błyskawiczna akcja Straży Leśnej z Nadleśnictwa Czarna Białostocka przeprowadzona wspólnie z funkcjonariuszami Policji z Wasilkowa pozwoliła złapać kłusownika oraz w porę unieszkodliwić niebezpieczne dla leśnych zwierząt narzędzia kłusownicze.
Powodem wspólnej akcji leśników i policjantów było otrzymanie informacji o działającym kłusowniku. Natychmiastowe działania potwierdziły, że na terenie Nadleśnictwa Czarna Białostocka zastawiono trzy wnyki zrobione z grubego stalowego drutu. Pułapki znajdowały się w odległościach około 7-8 metrów od siebie. Pętle miały średnicę ponad 1 metra, dolne części pułapki wisiały tuż nad ziemią. Bezpośrednio pod nimi leżała karma w postaci obierek, które
w okresie zimowym mogą być pożywieniem dla zwierząt leśnych. Kłusownik zastawił pułapki
z myślą o jeleniach, sarnach i dzikach. Tropy tych zwierząt widoczne były na śniegu w pobliżu pułapek. Złapanie zwierzyny było tylko kwestią czasu, aby zwabiona obierkami wpadła w śmiertelną pułapkę.
- Kłusownik nie był bystry lub czuł się bardzo pewnie, na miejscu wnyków pozostawił odciśnięte w śniegu ślady obuwia, prowadzące do posesji przylegającej bezpośrednio do lasu. – Same wnyki były bardzo dobrze przygotowane – stalowe linki były zamaskowane
i praktycznie niewidoczne. Tylko bystre oko mogło zlokalizować tak zastawione sidła.
W trakcie prowadzonych przez leśników i policjantów dalszych czynności operacyjnych bezpośrednio na posesji, do której prowadziły ślady kłusownika, ujawniono nastawiony, żelazny potrzask przykryty plastikowym wiadrem. Okazało się, że potrzask był aktywny, bo po ruszeniu wiadra natychmiastowo zatrzasnął się. Tego typu pułapka kłusownicza może być szczególnie niebezpieczna nie tylko dla zwierząt, jak również dla ludzi. Noga uwięziona
w takim potrzasku może ulec poważnym i rozległym obrażeniom, w najgorszym przypadku może skończyć się amputacją kończyny.
- Kłusownicze sidła to okrucieństwo w najczystszej postaci – Niestety ofiarami padają również zwierzęta domowe. Przykładem z ostatnich tygodni jest historia psa, który wpadł w takie kłusownicze żelazo. Pies przeżywał straszliwe męczarnie, aż w końcu uwolnił się sam lub został przez kogoś uwolniony. Wrócił do domu ze zmiażdżoną łapą. Była tak mocno pokiereszowana, że weterynarz chcąc ratować psa amputował ją w całości. Pies do końca swojego życia będzie poruszał się już na 3 łapach. Uwięzione w sidła zwierzęta leśne nie mają żadnych szans. Złapane za szyję duszą się w straszliwych męczarniach.
Warto dodać, że w tym przypadku informację o niebezpiecznych wnykach uzyskano tylko dzięki czujności myśliwych. Ich informacja oraz sprawna akcja służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w lesie, przyczyniła się do szybkiego ustalenia sprawcy kłusownictwa oraz zneutralizowania zastawionych wnyków. Sam sprawca doskonale zdawał sobie sprawę
z konsekwencji kontaktu zwierzyny z przygotowaną pułapką kłusowniczą. W momencie puszczania swojego psa luzem, po własnym podwórku, nastawiony żelazny wnyk był zakrywany plastikowym wiadrem. Za swoje bestialstwo odpowie przed sądem – mamy nadzieję, że otrzyma sprawiedliwą karę za swoje przewinienia.